Dlaczego tak bardzo boimy się narkozy?
- on/ona nie wybudził się ze znieczulenia…
- on/ona ma podwyższoną kreatyninę, jest strach go znieczulać…
- on/ona ma chore serduszko, strach znieczulać takie zwierzątko, może nie przeżyć znieczulenia…
- on/ona jest staruszkiem, nie chcemy obciążać go narkozą…
A co, jeśli zabieg jest konieczny?
Co w sytuacji, gdy wstrzymując decyzję o wykonaniu zabiegu, narażamy nasze zwierzę na poważne komplikacje wynikające z jego odkładania w czasie? Co, jeśli brak wykonania zabiegu odpowiednio szybko, zaskutkuje nie tylko pogorszeniem się danego problemu, jak również nakręci spiralę zaburzeń ogólnoustrojowych, doprowadzając w konsekwencji do zaostrzenia choroby podstawowej (jak niewydolność serca czy nerek)?
Bardzo często w naszej pracy zawodowej spotykamy się z ogromnym lękiem przed znieczuleniem zwierzęcia. Wynika on z wielu głęboko zakorzenionych leków, jak również nie rzadko z niewiedzy. Postęp, jaki dokonał się w medycynie weterynaryjnej w ciągu ostatniej dekady, dwóch – jest ogromny. Aktualnie nie ma praktycznie pacjenta, którego nie można byłoby znieczulić. Jest jednak jeden warunek – procedurę musi wykonywać doświadczony anestezjolog.
Jak zatem przebiega znieczulenie?
Pierwszym etapem jest wprowadzenie pacjenta w stan sedacji, czyli głębokiego uspokojenia na granicy utraty przytomności. Ten stan pozwala na bezpieczne i sprawne przygotowanie pacjenta do zabiegu, założenie dojścia dożylnego; u pacjentów wysokiego ryzyka sedacja jest wykonywana dożylnie, gdyż taka podaż leków daje anestezjologowi bardzo dokładną kontrolę nad głębokością uspokojenia.
Kolejnym etapem jest indukcja.
W tej fazie podaje się dożylnie lek, który powoduje całkowitą utratę świadomości oraz łagodne zwiotczenie mięśni, umożliwiając intubację. Intubacja to nic innego jak zabezpieczenie dróg oddechowych. Polega ona na wprowadzeniu do tchawicy specjalnej rurki, która umożliwia podaż tlenu, będącego nośnikiem gazu do znieczulenia. Jednocześnie zabezpiecza drogi oddechowe przed dostaniem się doń płynnej wydzieliny (na przykład podczas zabiegów stomatologicznych lub na jamie brzusznej).
Przyjęło się myśleć, że narkoza wziewna jest najbezpieczniejsza – czy jednak jest tak na pewno? Znieczulenie wziewne w medycynie weterynaryjnej jest wykonywane w oparciu o jeden z dwóch gazów: izoflusran lub sevoflurad. Żaden z tych związków nie ma właściwości przeciwbólowych. Gaz wywołuje tylko i wyłącznie stan snu i jest zaledwie jednym z wielu elementów złożonego znieczulenia. Konieczność zastosowania innych substancji zależy od rodzaju zabiegu, pacjenta, ryzyka anestezjologicznego (określanego jako ASA I-V). Aktualnie w medycynie, zarówno ludzi jak i zwierząt, panuje coraz większy trend do stosowania blokad regionalnych, czyli stosowania znieczuleń miejscowych (podpajęczynówkowych, znieczulenia powięzi, znieczulenia mięśni, znieczulenia pni nerwowych do operacji ortopedycznych, znieczulenia nerwów międzyżebrowych do operacji na klatce piersiowej). Aktualnie jest możliwe wykonanie zabiegu usunięcia kończyny czy całej listwy mlecznej u psa/kota, bez zastosowania opioidów – a to właśnie ta grupa leków jest najczęściej odpowiedzialna za powikłania w trakcie trwania lub po znieczuleniu.
Kolejnym i najbardziej kluczowym etapem znieczulenia jest MONITORING. Celowo używam tutaj drukowanych liter. To właśnie on pozwala szybko wykrywać nieprawidłowości i na nie reagować. Nie istnieje w 100% bezpieczna narkoza, ale uważny anestezjolog kontrolując parametry życiowe pacjenta jest w stanie maksymalnie zminimalizować ryzyko.
Na jakie parametry zwraca się uwagę w trakcie takiego monitoringu?
Oczywiście na zapis tętna, ciśnienie krwi, saturację (czyli wysycenie krwi tlenem), temperaturę ciała. Jednak najczulszym wskaźnikiem jest stężenie końcowo-wydechowego dwutlenku węgla (monitoring tego parametru wymaga intubacji) – gdyż to właśnie ten wskaźnik bardzo często ulega zmianom zanim pojawią się inne nieprawidłowości.
W zależności od posiadanego sprzętu można monitorować także stężenie gazów anestetycznych (wdechowych i wydechowych) oraz spirometrię (mierzy objętość płuc i stopień odkształcania się tkanki płucnej – szczególnie istotne u starszych pacjentów, u których często mamy do czynienia ze „zwłókniałymi płucami”; podobnie u pacjentów po przejściu śródmiąższowego zapalenia płuc).
Z jakimi problemami spotykamy się najczęściej podczas znieczulenia?
- przemijający bezdech (w tym czasie pacjent jest wentylowany mechanicznie)
- niskie tętno
- bloki serca (brakujące tony serca)
- dodatkowe pobudzenia serca (dodatkowe tony, tzw. VPC)
- niskie ciśnienie krwi (zawsze wymaga leczenia, gdyż może prowadzić do wielu problemów zarówno w trakcie znieczulenia jak i po wybudzeniu pacjenta)
- hipotermia (leki stosowane do znieczulenia powodują obniżenie temperatury ciała, dodatkowo w przypadku zabiegów na jamie brzusznej pacjent wychładza się drogą parowania)
Na każdy z tych problemów istnieje rozwiązanie i stosowny protokół postępowania. Dlatego nazywamy to „zbalansowanym znieczuleniem”. Po pierwsze – robimy wszystko, żeby uniknąć problemów. Po drugie – leczymy na bierząco zaburzenia, które pojawiają się w trakcie znieczulenia.
Z technicznego punktu widzenia praktycznie nie ma pacjenta, którego nie dałoby się znieczulić. Wykonujemy zabiegi u pacjentów z chorobą nerek (kreatynina 6 i więcej), z zapaleniem trzustki, z chorobą serca (zastoinowa niewydolność), z niewydolnością wątroby… Ważne jest odpowiednie przygotowanie pacjenta. Dodatkowo dzięki zastosowaniu blokad regionalnych, szczególnie istotnych w ortopedii i stomatologii, znacząco podnosimy bezpieczeństwo i komfort pacjenta, zmniejszamy konieczność stosowania leków wysokiego ryzyka oraz wysokich dawek leków przeciwbólowych w kolejnych dniach.
Jako przykład załączam zdjęcie pacjenta, który był poddawany zabiegowi cystotomii (nacięcie pęcherza moczowego) – w celu usunięcia kamieni moczowych.
Pacjentką była suczka rasy chihuahua w wieku 15,5 lat (Meggy), z ciężko chorym serduszkiem (na lekach kardiologicznych poprawiających funkcję skurczową mięśnia sercowego i moczopędnych, chroniących przed obrzękiem płuc).
U Meggy wykonano indukcję dożylną w oparciu o środki krótko działające, znieczulenie nadoponowe, blokadę powięzi pod kontrolą USG, znieczulenie linii cięcia oraz podtrzymanie wziewne. Pacjent zabieg zniósł bardzo dobrze i jeszcze tego samego dnia wrócił do domu w dobrym stanie.
Anestezjologia wciąż pozostaje niedocenioną dziedziną medycyny.
Przede wszystkim dlatego, że dobra opieka anestezjologiczna znacząco podnosi koszty zabiegu, a nie każdy opiekun chce się na wyższe koszty decydować.